PIELGRZYMKA PARAFIALNA
do Czarnej Madonny
w Guadalupe,
w Meksyku
(10 - 25. XI. 2009 r.)
Wizerunek Maryi z Guadalupe, który pojawił się na płaszczu z włókien agawy indianina Juana Diego, 12 grudnia 1531 roku, – cel naszej pielgrzymki.
Przy wejściu do Bazyliki, pod pomnikiem NASZEGO Papieża, wszystkie grupy robią sobie zdjęcie. Gdy przychodzą grupy polskie, Jan Paweł II „lekko się uśmiecha”... Nasz przewodnik, Maciek, po prawej, w kapeluszu.
Nasz pobyt „u Matki” rozpoczynamy Mszą św., w Bazylice, na chórze. Jak widać z oddali, przy głównym ołtarzu, jest odprawiana Msza Pontyfikalna.
To tu właśnie, na wzgórze Tepeyac, Matka Boża posłała Juana Diego, aby w środku zimy narwał pięknych róż dla biskupa na znak objawień. Dziś jest tu kościół, a my także dostaliśmy tu róże...
Stoimy na wzgórzu Tepeyac, u progu kościoła „cudu róż”. Stąd najlepiej można zobaczyć niezmierzoną panoramę miasta Meksyk – City (ok. 22 mln ludzi).
Nowa Bazylika - pomieści ok. 10 tysięcy pielgrzymów. Obok stara katedra, lekko pochylona, jak wieża w Pizie, wymaga ratunku.
Miejsce spotkania Maryi z Indianinem - Juanem Diego. Dzisiaj jest tu wspaniały pomnik Maryi i składających Jej hołd Indian (których niestety zasłaniamy).
Przystrojonymi łodziami zwiedzaliśmy wodne trakty Xochimilco, pozostałości dawnych pływających ogrodów, które otaczały, zbudowaną na jeziorze, stolicę państwa Azteków, miasto Tenochtitlan.
Wspięliśmy się na Piramidę Słońca - miejsce kultu Tolteków. W oddali – bliźniacza Piramida Księżyca. To ruiny olbrzymiego miasta Teotihuacan (ok. 50 km na północ od stolicy). Cywilizacja Tolteków powstała w czasach początków chrześcijaństwa, a wymarła w czasach, gdy rodziła się Polska, jeszcze przed Aztekami. Dlaczego wyginęła – nie wiadomo.
Autostrada, którą opuszczamy stolicę, prowadzi nas czasem na wysokości 3000 m npm. Do okien autokaru zaglądają nam dwa majestatyczne wulkany Meksyku: Popo (5426 m) i Izta (5286 m).
W jaskini Cacahuamilpa czekały nas niespodzianki, wyczarowane przez Boga: zadziwiające kształty skał (np. Procesja Bożego Ciała), mini-koncert na skalnej estradzie z imponującym echem wielkiej „skalnej sali koncertowej”, modlitwa przy grobie pierwszego odkrywcy...
W Santa Maria el Tule – drzewo mające 2000 lat – cypryśik meksykański (średnica – 42 m). Drzewo jest rówieśnikiem chrześcijaństwa.
Zwiedzanie ruin zapoteckiej osady Monte Alban w pełnym słońcu – to duży wysiłek.
Rzeki klaszczące w dłonie na cześć Boga – tak Biblia mówi o wodospadach! Temperatura 30 stopni Celsjusza! Ale tu tego nie czujemy. Jesteśmy u progu półwyspu Jucatan, przy wodospadzie Aqua Azul.
Płyniemy wąwozem Sumidero. Niektóre Sciany dochodzą do 1000 m wysokości.
Pośród lasów tropikalnych, w sercu dżungli, ruiny miasta Majów, Palenque. Podziwiamy je ze szczytu piramidy, ze świątyni Liściastego Krzyża.
Msza święta w ruinach miasta Majów, przy tajemniczym „śpiewie” dżungli.
Granicę z Guatemalą, tworzy rzeka Usumacinta. Z łodzi obserwowaliśmy śpiące na brzegu krokodyle.
Msza św. - w największym sanktuarium maryjnym Jukatanu, w mieście Izamal, gdzie czczona jest Matka Boża Uzdrowienia Chorych. Maryja i nam wyprosiła cud.
Castillo – to najsłynniejsza piramida w Chichen Itza, ruinach miasta Majów. Na wiosnę i w jesieni, w czasie zrównania dnia z nocą, występuje tu ciekawe zjawisko: promienie słońca tworzą na obrzeżu budowli zarys schodzącego węża. Majowie widzieli w tym zjawisku znak obecności swego boga – „Pierzastego Węża”.
Cancun to kurort wybrzeża Meksyku, od strony Morza Karaibskiego. Niektórzy, po założeniu maski i fajki, odważyli się zanurkować, aby podziwiać rafy koralowe. Tu pożegnaliśmy półwysep Jukatan, aby wrócić do stolicy i tam jeszcze raz spotkać się z Czarną Madonną z Guadalupe.
Na zakończenie Maryja z Guadalupe zaskoczyła nas szczególnym prezentem: odprawiliśmy Mszę św., w głównej nawie Bazyliki, pod przewodnictwem jej Kustosza.